Wiadomości - Aktualności
„Smaczny koronawirus” – czyli jak gospodynie z Gminy Stopnica „złe – smacznym próbują pokonać”
Dodał: Patryk Data: 2020-11-23 14:43:50 (czytane: 1364)
Szanowni Państwo! Czasy mamy trudne, pełne obaw, często złości. Jakoś tak smutno. Każdy z nas jednak, przyzwyczaił się już do tego, że różnie nam los niespodzianki szykuje i zmusza do wydobywania z siebie pokładów energii, pozytywnych myśli, pomysłów na to, jak sobie radzić.
Artykuł, który dla Państwa przygotowałam, powstał dzięki współpracy ze mną, Pań z Gminy Stopnica. Szanowne Panie – dziękuję za pomoc. Przedstawiam Państwu propozycję Jadłospisu dziennego, który stworzyłyśmy – ja na papierze, a Panie w realu, w swoich kuchniach. Są w nim propozycje potraw, którym nie można się oprzeć. Cieszą oczy, bo są podane w sposób piękny, kolorowy, wręcz artystyczny. Panie dobrze wiedzą, że „jemy najpierw oczami”, a potem rozpieszczamy podniebienie smakiem potraw. Dania, które prezentujemy, są prawdziwą, zmysłową przyjemnością. Kilka razy miałam okazję kosztować dzieł kulinarnych naszych gospodyń i wiem, że każdy kolejny kęs, każdej potrawy, potrafi przenieść człowieka niemal do raju. Nasz jadłospis ma na celu przywrócenie radości, nam samym, naszym bliskimi przyjaciołom. Dlatego dzielimy się nim z Wami. Każdy, kto skorzysta z propozycji i przygotuje potrawy u siebie w domu, przekona się, że „złe – naprawdę można pokonać smacznym”. Każdy dzień zaczynamy od śniadania. Zadbajmy, by było obfite, kolorowe, różnorodne, bo daje nam siłę na zmierzenie się ze wszystkim co przyniesie los. Oto trzy propozycje dań śniadaniowych: Pani Wioletta Korczak z Topoli proponuje – Jajka sadzone na patelni, nieśmiało wyglądające spod pierzynki z pomidora i czosnku, ustrojone biżuterią z pietruszki. Pani Anna Gajos również z Topoli zachęca do skosztowania, w ramach śniadania- kolorowych, jajek faszerowanych warzywami, borowikami, oliwkami, makrelą i innymi „cudami wiankami” – otulonych puszkiem z majonezu, sosem czosnkowym i wystrojonych w koperek oraz paprykę. Natomiast Pani Anna Sadłocha również mieszkanka Topoli zaprasza na puszystego, słusznych rozmiarów omleta, który ożenił się szczęśliwie z panną szynką, co za druhnę obrała sobie dorodną, zdrową pietruszkę.
Po takim śniadaniu energii mamy tyle, że możemy zmierzyć się z najcięższymi przypadkami. Kiedy już „przemaszerujemy z darami dnia” pierwsze godziny poranne. Kiedy wejdziemy z przytupem w przedpołudnie, nie możemy zapomnieć, że siły trzeba wzmacniać, bo przed nami jeszcze długa droga do wieczora. Na ten czas, Panie z Konar zapraszają Was na Drugie śniadanie i proponują: Pani Anna Gunia zabierze nas w truskawkową podróż z musem truskawkowym i jego narzeczoną – bardzo do niego pasującą – bitą śmietaną. Duet palce lizać! Podróż – sami się przekonacie, że może się nie kończyć! Pani Ewelina Kozłowska w bułce, która wyleguje się na posłaniu z sałaty, ukryła parówkę lekką jak puch, ogórka dobrze ukiszonego, ale nie skwaszonego, prażoną na złoto cebulkę, czerwoną jak lica dziewicy paprykę i żółty ser. Kiedy będziecie jeść to danie, to przywiążcie się sznurkiem do krzesła, bo doznania smakowe mogą unieść Was do chmur. Pani Beata Kowalczyk natomiast proponuje nam zejść na ziemię i wziąć w rękę porządną pajdę chleba, takiego wiejskiego, co pachnie pszenicą i słońcem, co wygrzewał się niedawno w piecu domowym. Który to chleb posmarowano pachnącym smalcem z chrupiącymi skwarkami, a do tego ogórka koprem, chrzanem i czosnkiem pachnącego, co potańcować lubi z papryką, na złość pomidorowi.
Takie drugie śniadanie daje tyle siły, że nawet gdy nam na drodze walec wielki stanie, jesteśmy w stanie go przepchnąć tam, gdzie jego miejsce i iść dalej. Godziny mijają. Dzwon na kościelnej wieży wybił dawno południe. Czas żeby zwolnić, usiąść i znów udać się do krainy smaku. Do tej krainy, zwanej potocznie – Obiadem, zabiorą Was Panie z KGW w Kucharach, na czele z Panią prezes Jadwigą Furman. A oto co proponują na przystawkę: Jako pierwsze: słoneczne brzoskwinie, które dopiero co wyszły z cukrowej kąpieli, wypełnione po brzegi różowiuśkim łososiem, otulonym bieluśkim ryżem. Potem drugie: czerwieniutki pomidor, który gości w sobie mieszankę towarzyską - rozgadanych warzyw – pożywną. A na koniec, po trzecie: taką trochę niegrzeczną, pijaną mozzarellę, która zatańczyła obertasa z domową wódką owocową i granatową z zazdrości śliwką węgierką, co ich na krok nie opuszczała.
Po takim wstępie, Wasz żołądek z przyjemnością przywita się z daniem pierwszym obiadowym czyli – Zupą. A zupy przygotowały dla Was Panie z KGW „Szczytniszczanki”. Jako pierwsza prezentuje się, jeszcze wspominająca lato zielone – zupa szpinakowa, którą jedni kochają, inni nienawidzą, a Pani Joanna Czarnecka przekonuje, że obok tej zupy nie można przejść obojętnie. Smakuje wybornie i pobudza wszystkie kubki smakowe, a humor poprawia się do tego stopnia, że chcesz czy nie, śpiewasz tekstem Osieckiej „Zielono mi, jak w niedzielę, dziękuję ci najmilsza za tę zieleń…”. Natomiast Pani Beata Durnaś zabiera Was w dyniową podróż, ale nie zamieni dyni w karocę. Zamieni ją w cudowna zupę o smaku jesieni, która nieco zaspana, ale jeszcze wciąż kolorowa, błądzi po polach, pachnie Tuwimowskimi „mimozami złotymi, kruchymi, miłymi, którymi jesień się zaczyna”. A Pani Dorota Kulinowska zaprasza na ucztę ze staropolskim rosołem – królem zup wszelakich. Ten rosół, co okami tłustymi na nas spogląda i zapachem mięsiwa zdrowego oraz warzyw urodnych nas kusi, co jako pierwszego, na stoły zacne go zapraszają, da Wam tyle sił witalnych, że zmęczenie, choroba i inne zło jakoweś, będzie bało się do was przyplątać.
Zupy to preludium do biesiady właściwej. Drugie danie obiadowe przygotowały Panie ze Stowarzyszenia „Stopniczanki”. Jako pierwsza Pani Małgorzata Sadowska ugotowała dla Was ziemniaki świeże, koprem opruszone, co je masełko dopieściło. Utopione, z własnej woli, w pysznym sosie z grzybów, dopiero co z lasu przyniesionych, spod paproci, od stopnickiego zbója, co buty na nicę założone nosi - pożyczonych - „na wieczne oddanie” – jak mówili pradziadowie nasi. Że też zbój grzyby oddał? Ale w sumie, niewielu znam takich, co urokowi oczu Małgorzaty są w stanie się oprzeć. Jest taka potrawa,bez której nie byłoby świąt i której nie robią na obiad leniwe baby. Wiecie co to jest? Pierożki, a raczej pierogi- słusznej wielkości, różowe, zielone i białe, z pieczarką pachnącą, mięskiem rumianym, serem mlekiem pachnącym i ziemniakami, w warkocze fikuśne zaplecione własnymi rękami, które podniebienie pieszczą delikatnością swoją – proponuje je Pani Wiesława Zych. Natomiast pierś dorodną, co wszyscy na nią z zachwytem i zazdrością spoglądają, bo jędrna jest i świeża, i dopiero co oczyszczona z pierza – gęsiego oczywiście, przyprawami otuloną, i w pierzynę z kapusty kiszonej położoną, serwuje Pani Danuta Szczepanik. Gąski gęsiareczka w polu pasała, a że zima idzie, do domu je gnała. Jedną dla Was kochani, gospodyni oddała, żeby smaczne danie ugotowała.
Po takim obiedzie, odczekać chwilę trzeba, żeby żołądek do siebie mógł dojść. Każdy organ po tylu wrażeniach odpocząć musi, więc na słodkie ciasteczka Panie z „Królewskiej Oazy” zapraszają i usiąść spokojnie nakazują, by ich skosztować z aromatyczną kawą. A ciasteczek na podwieczorek mnóstwo: z rodzynkami, orzechami, jabłkiem, żurawiną, konfiturą śliwkową, w lukier różowy i czekoladę ubranych, goździkami i cynamonem uperfumowanych napiekły Panie Alina Laskowska, Irena Wolna, Barbara Sikorska-Judasz, Henryka Wojtacha, Zofia Grzyb, Janina Pastuszak, Wanda Wojciechowska. Po ciasteczkowym łasuchowaniu, każdy z nas myśli już o spaniu. Ale jeszcze chwila! Teraz trzeba pospacerować, myśli z całego dnia poukładać, powietrza świeżego zażyć i na świat piękny popatrzeć, a potem dopiero o kolacji pomyśleć.
A na kolację smaczną, która zapachem swoim i urodą myśli wyciszy, i oczy uraduje zapraszają Panie z Klępia Dolnego. Pani Leokadia Lach, która na talerz, w złote, jesienne liście ubrany, ułożyła szaszłyki kolorowe, z pieczarką bielutką, papryką, ogórkiem solonym i boczkiem smażonym, do żółtego sera przyklejonym, do tego napoju słodkiego nam podaje i przypomina, że nocka spokojna za chwilę nastaje. Pani Monika Wyrazik trójkąciki pełne skarbów zapiekła w tosterze i woła do Was: Niech każdy, kto chce bierze! Dobre one, szynką, serem i ogórkiem wypełnione. Zdrowe, bo swojskie, domowe i w trzy minuty gotowe. A kiedy uśmiechu do nich 3 deko dodacie , wtedy rano weseli i wyspani wstaniecie. Pani Katarzyna Kopecka ucztę naleśnikowo - serową Wam serwuje. A żeby smutno nie było, maliny co w lato zbierała dodała, żebyście sny piękne mieli i w kąt głęboki zapędzili smutki i zło co czasami obok Was przystaje. Maliny od wieków lekarstwem znachorki nazywały, więc i na Wasze sny dobry wpływ będą miały. Oto nasz jadłospis. Na słodko, na grubo i na bogato. Na radość i utrzymanie zdrowia. Na pogodę ducha i na pomyślność, która ze szczęściem pod rękę spaceruje. Niech Was nie omijają.
SMACZNEGO ŻYCZYMY. Gotujcie, smakujcie, cieszcie się każdą chwilą życia.
Ten artykuł to początek pewnej przygody, która będzie się rozwijała.
(Fotografie pochodzą ze zbiorów własnych autorek potraw. Panie wyraziły zgodę na publikację swoich zdjęć i danych osobowych w postaci imienia i nazwiska, przez MCK w Stopnicy, celem promocji artykułu na stronie MCK w Stopnicy i FB).